Co łączy zakwasy z solarium?

niedziela, 24 maja 2015

Obydwa te tematy są mi tak bliskie jak masło orzechowe o poranku. Lub botoks gwiazdom znanym z różowego portalu oznakowanego pieskiem. Bądź co bądź, bardzo bliskie. Kiedyś wspominałam, że potrafię się czuć jak człowiek-zakwas. Postanowiłam więc zgłębić temat. Bo nadal czuje się jak człowiek sponiewierany i otoczony bólem ze wszystkich stron. Jeżeli coś kochasz to takie są konsekwencje. Dobra, może nie kierujcie się tą dewizą. W każdym bądź razie dla Was oraz dla siebie przejrzałam setki książek i zgłębiłam internety. Dodatkowo dostałam w swoim życiu cerę o barwie białego mleka, porcelany czy kości słoniowej. Jest jasna. Bardzo. A słońce działa na nią drażniąco. Promienie słoneczne gdy ją dosięgają parzą niczym wrzątek wylany na moje plecy. Po czym na kolejne kilka dni staję się czerwona jak burak, a o brązowej opaleniźnie nadal marzę. I tak sobie żyję przez swoje 22 lata. Więc wpadłam na genialny w swojej prostocie pomysł. Pójdę na solarium. Wszystko było przeciwko mnie aż do teraz. 


W internetach znalazłam bardzo dużo nieprzydatnych informacji na temat zakwasów. Wszystkie traktowały o kwasie mlekowym, jakoby był wszystkiemu winien. Akurat kwas mlekowy produkowany jest zawsze, nawet teraz, gdy piszę. Nie ma żadnego progu mlekowego lub innych bardziej szalonych nazw. Jest przecież wypłukiwany z organizmu, zaraz po powstaniu. Nasze organizmy słyną z tego, że nie chcą zatrzymywać czegoś co im szkodzi, więc szybko to usuwają. Wszystko to bujda. Jak kwas miałby wpływać na wytrzymałość naszych mięśni? Wnikać w nie? Przecież nic takiego nie robi, jest bezczynny jak człowiek stojący w kolejce. Nic nie może zrobić, tylko czekać.

Zakwasy są równoważne mikrourazom mięśni. Ukryte, drobne zniszczenia naszych tkanek, których ból atakuje znienacka. Jest ostry jak przeszywający sztylet lub łagodny niczym poparzenie pokrzywą. I to ta silnie strzeżona tajemnica. Okryta niemalże legendą. Mięśnie gdy ulegają odbudowie stają się silniejsze i bardziej wytrzymałe. Dlatego z czasem jesteśmy w stanie podnosić coraz więcej na klatę, biegać maratony czy tańczyć pół dnia bez większej zadyszki oraz późniejszego bólu. Występują wtedy gdy robimy coś pierwszy raz. Wykonujemy to szybko, zaciekle, wściekle, dobieramy duże obciążenia, a potem mamy tego skutki. Osobiście się przyznam, że ja ćwicząc z kilogramowym obciążeniem nowe ćwiczenia, potrafię mieć zakwasy. Serio. Taka ze mnie strong woman. Ale nigdy się nie poddaje. 

Więc co to ma wspólnego z solarium? Generalnie wszystko. Solarium działa relaksująco. Wygrzewa. Rozluźnia mięśnie. To kilka minut dla Ciebie, a wiadomo to pomaga na zakwasy. Możesz wybrać się również do sauny albo wziąć długą kąpiel. Może to krótkotrwałe, ale skutecznie rozładuje atmosferę. Taka mała rekompensata za to, że Cię boli. Jesteś zwycięzcą, masz prawo dostać nagrodę. I nie musi być ona w formie jedzenia. 

Więc jeżeli masz nadal wątpliwości czy iść na solarium tak jak ja, a również doskwierają Ci zakwasy, myślę, że wiesz co zrobić!

2 komentarze:

  1. No i tutaj się nie zgodzę (z propagowaniem chodzenia na solarium). Solarium jest bardzo niezdrowe dla naszej skóry a ryzyko raka i chorób skórnych jest bardzo wysokie - 50/50. Też jestem właścicielką bardzo jasnej karnacji. Chodziłam swojego czasu na solarium kilka razy w tygodniu bo chciałam być chociaż oliwkowa (przy mojej karnacji nie ma mowy o brązowej opaleniźnie). Jednak zmądrzałam. Nie pamiętam kiedy byłam na solarium i choć czytając artykuł zatęskniłam trochę za relaksem na łóżku pod gorącymi lampami to świadomość jak wielkie ryzyko niesie za sobą skutecznie chłodzi moje myśli ;) Co do zakwasów - ćwiczę w miarę regularnie od jakiegoś roku i podpisuję się pod opinią Chodakowskiej: Zakwasom nie należy dać odpoczywać. Nie ma lepszego lekarstwa na zakwasy jak sam trening :) Jeśli nie zawsze zdrowsza niż solarium będzie sauna. Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam raczej tego propagować ani też nakłaniać do chodzenia na solarium. Wiadomo, że ryzyko jakie niesie za sobą tego rodzaju opalanie jest wysokie, ale nie chodziło mi raczej o typową opaleniznę z solarium, w stylu będę miała karnację niczym dojrzała pomarańcza i to stanie się celem w moim życiu. Chodziło mi raczej o przekazanie, że przykładowo solarium czy sauna mogą być dla nas nagrodą, za trud jaki wkładasz przy dążeniu do swej samorealizacji (każdy traktuje to inaczej).

      Usuń