Nie rozumiem ludzi. A szczególnie tych
przeciętnych. Myślą, że mogą wszystkim sterować. I wszystkimi. Że cały świat
jest taki sam. Każdy ma takie same aspiracje. Każda dziewczyna marzy o białej
sukni z welonem. Każdy chłopak o najnowszym porsche. Ogółem to kobiety nie
potrafią logicznie myśleć i są słabe, a mentalność mężczyzn rozwija się do 17
roku życia. Gdy chcesz wyjść poza tą otoczkę złożoną ze szkoły, nieudanych
związków, niespełnionych marzeń, osiągniętych sukcesów, a następnie ich
negatywnych skutków, pojawia się szara masa i doradza Ci jak masz żyć. Masz być
chodzącym stereotypem. Masz skończyć studia, założyć rodzinę i cieszyć się, że
stać Cię na wakacje nad polskim morzem. Nieważne, że Twoje marzenia pozostały
zawieszone gdzieś w czasoprzestrzeni przez takich właśnie ludzi. Ludzi, którzy
nie chcą pomóc, a wręcz zabraniają Ci się rozwijać.
Przypatrując się społeczeństwu i prowadząc
małe śledztwo wyciągnęłam jeden wniosek: żyjemy w jednolitym,
zglobalizowanym świecie, gdzie indywidualność jest czymś złym. Chyba, że
znajdujesz się w odmiennym środowisku. Artystycznym. Uduchowionym. Czy zwyczajnie
masz genialnych znajomych. Jeżeli Twoi przyjaciele wolą grać na gitarze i
czytać książki zamiast siedzieć w parku i pić piwo, jesteś wybrańcem. Jeżeli
nie patrzą na Ciebie ze zdziwieniem i lekceważącym uśmiechem, gdy im opowiadasz
o swoich podniebnych przygodach - jesteś szczęściarzem. Serio. Egzystujemy w
świecie gdzie studia ścisłe wykluczają Cię z innych talentów. Humanistów z
umiejętności zrozumienia podstaw matematyki czy fizyki. Zakłada się, że ich
edukacja zatrzymała się w podstawówce, a cały swój wolny czas poświęcają na
czytaniu umarłych już pisarzy. Ładnych z posiadania inteligencji, w końcu myślą
tylko o idealnej kresce na powiece i neonowych paznokciach. I tak dalej, w
nieskończoność. Codziennie spotykasz się z takimi stereotypami, a jeszcze częściej
z ludźmi, którzy nie potrafią zaakceptować wyborów innych.
Zauważyłam, że takie jednostki wręcz
uwielbiają rzucać lekceważące uśmiechy, gdy robisz coś wartościowego. Nie widzą
tylko ludzi po drugiej stronie barykady. Ludzi, którzy uważają ich za zero gdy
wlewają w swoje gardła kolejne kieliszki wódki, nie robiąc nic ze swoim życiem.
Całymi dniami siedzą przed laptopami oglądając seriale. Następnie patrzą na
Ciebie drwiąco gdy biegasz na siłownię czy piszesz wiersze. Rzucają milion
komentarzy pod Twoim adresem gdy starasz się zdrowo odżywiać, podczas gdy oni
mają nadwagę i jedzą kolejnego pączka. Zazdroszczą Ci figury, twierdząc jak
bardzo jesteś chuda, sucha czy jak inaczej tego nie nazywają i dziwią się jak
możesz nadal uprawiać sport, przecież w ich mniemaniu jego funkcja kończy się
na utracie tkanki tłuszczowej. Po co masz być humanistką piszącą bloga będącą
na studiach ścisłych? To wykracza poza ramy wszystkiego z czym masz związane
życie. Nie widzą innych rozwiązań. Widzą tylko to, co chcą widzieć, a za
wszelkie nieszczęścia w swoim życiu obwiniają rodziców, studia, państwo,
polityków, ale nie siebie.
Nie marnuj czasu na takich ludzi. Nie
warto. Chcą Cie tylko zniechęcić. Nie potrafią zrozumieć po co Ci dodatkowa
praca. W końcu można całe życie spędzić myśląc stereotypowo i oglądając
amerykańskie seriale. A potem obwiniać innych o swój marny los, a o Tobie
powiedzieć, że rodzice Ci wszystko zagwarantowali. Przecież to dużo łatwiejsze
niż przyznanie się do błędnych opinii, prawda?
świetny post!
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuń