A może by tak zostać pozytywnym pesymistą?

czwartek, 16 lipca 2015

     Tytułem wstępu, jak rozpoczyna się zawsze po studencku, przedstawię pokrótce kto to jest pesymista. Wikipedia i wszystkie inne rzetelne źródła informacji mówią mi, że to człowiek dostrzegający ujemne strony życia, czyli według tegoż oto osobnika świat jest złym i brzydkim miejsce, gdzie królują same negatywne emocje, przyszłość nie ma sensu, technologia nie ma sensu, ocieplenie globalne nie ma sensu, generalnie wszystko pozbawione jest sensu. To przykre. Postanowiłam przestudiować ten przypadek. Doświadczam pesymizmu raz na około dziesięć lat mojego życia. Wygląda na to, że dwa razy byłam pesymistką. Pewnie były to te dwa razy gdy skończyło mi się masło orzechowe, a w pobliżu nie było sklepu lub co gorsza, nie wyżebrałam żadnych grosików na takie przyjemności. Okres dzieciństwa był ciężki. 

Nie popełniajcie tych błędów czyli krótka historia o opalaniu ze mną w roli głównej

środa, 8 lipca 2015

  W ostatnich dniach słońce przypiekało niczym rozgrzany piekarnik piekący wysokokaloryczną szarlotkę. Nie narzekam, broń borze liściasty. W styczniu będzie mi tego, jak i Wam, brakować. Ale w całej swej mądrości, którą zdobyłam na przestrzeni swych krótkich dwudziestu dwóch lat postanowiłam czytać książkę na zewnątrz. Leżąc. W stroju kąpielowym vel. bikini. Książka, jak książka bardzo przyjazna. Ale skutki przebywania na słońcu już mniej. Moja skóra mająca mieć odcień ciemnej, dziewięćdziesięcioprocentowej czekolady została burakiem ćwikłowym, dosłownie. Teraz tylko czekam aż przestanie mnie piec, a ja na powrót wskoczę w ulubione szorty. Na razie pozostanę przy długiej spódnicy, również w kolorze czerwonym. Trzeba być zawsze stylowym, nawet w ekstremalnych warunkach.

Lubię być sama, ale nie samotna

wtorek, 7 lipca 2015

     Ostatnio, mając nadmiar wolnego czasu, (sesja zdana, wakacje się kłaniają) przemyślałam kilka rzeczy. Skupie się na jednej. Jedynej. Istotnej z mojego punktu widzenia. Mianowicie, ludzie mnie męczą. Serio. Po całodziennym biegu pomiędzy przystankami autobusowymi, siłownią, a uczelnią tego jednego jestem pewna. Wykańczają mnie psychicznie i fizycznie. Po dwunastu godzinach spędzonych na mieście, jedynym czego pragnę oprócz masła orzechowego to wejść do mieszkania, wziąć długi, gorący prysznic i położyć się w łóżku czytając ulubioną książkę. Lubię czytać. Nie jestem statystycznym Polakiem, jak powiada nazwa jednego z facebookowych fanpage'ów.