Podczas swoich przygód z fitnessem w roli głównej, miałam do czynienia z
urządzeniem zwanym kettlebells. Ciężko go co prawda przyrównać do urządzenia,
które na myśl przywodzi jakąś skomplikowaną konstrukcję, a to prosty przedmiot.
W wielu jego opisach znalazłam porównania do kuli armatniej z uchwytem. Mi tam
zwyczajnie przypomina odważnik starej daty, jaki kiedyś moja babcia używała do
warzenia warzyw, ziarna i tego wszystkiego, co było popularne przed nadejściem
czasów złotej ery technologii i żywności napakowanej chemicznymi konserwantami.
Nie wiem czemu kettlebells ma taką złą sławę. U obu płci. Zarówno u kobiet,
ponieważ kojarzy się z wyciskaniem sztangi, co bardziej przypisuje się facetom.
Dla facetów, bo zazwyczaj są z niego zajęcia fitness, a to mało męskie. Same
stereotypy!
Kettlebells to przyrząd o niecentrycznym środku ciężkości, czym bardzo
różni się od sztang. Nie obciąża rąk. A jeżeli już to w niewielkim stopniu.
Jego zalety poznano w rosyjskim wojsku. Zauważono, że żołnierze ćwiczący z tym
przyrządem są dużo bardziej silni i wytrzymali. Te właśnie cechy
charakteryzują kettlebells. Jest to niewielkie urządzenia, dające duże efekty.
Ćwiczenia z nim są zaliczane do tej samej grupy ćwiczeń, na które składa się
trening funkcjonalny. Nie przybieramy na masie, a chudniemy. Nasze ciało staje
się atletyczne, silne i wytrzymałe. Chcesz utrzymać dobrą, prostą sylwetkę?
Ćwicz z kettlebells. Dzięki temu, że kettlebells ma nierównomiernie rozłożony
środek ciężkości, ćwiczenia z nim dają tak duże efekty. Podczas treningu całe
ciało powinno być napięte. Mimowolnie. W zajęciach dużą uwagę przywiązuje się
do techniki, jaką wykonywane są powtórzenia. Na samym początku można sobie
nieźle poobijać nadgarstki, ale wraz z przećwiczoną liczbą godzin, mija ból.
Nabiera się wprawy, a same zajęcia stają się przyjemnym treningiem.
Chcę Was uświadomić, że nie urosną Wam od tego mięśnie. Nie ma się czego bać.
Sama miałam wątpliwości czy iść na te zajęcia. W końcu jestem drobniutką
dziewczyneczką z rudymi włosami. Okazałoby się, że każą mi dźwigać 20
kilogramów, a ja ledwo 8 unoszę. Jednak zajęcia były dla mnie wielkim
zaskoczeniem. Pozytywnym. Sama wybierałam obciążenie. Nikt nie zmuszał mnie to
nadmiernego wysiłku. A szpony zakwasów złapały najbardziej moje nogi.
Jeżeli kiedyś myślałaś o tych zajęciach, nie wahaj się. Spróbuj czegoś
nowego. Może Ci się spodoba. To nie prawda, że jest on stworzony dla facetów.
My, dziewczęta, jesteśmy silne. Przy tym tak bardzo wyjątkowe. Trening nie
przypomina ćwiczeń ze sztangami, chociaż daje niezły wycisk. Mocno poczujesz
mięśnie nóg, pośladków oraz pleców. A na tych dwóch, co jak co, ale nam zależy.
Wysmuklisz ciało i nadasz mu atletycznego wyglądu. Wypracujesz wytrzymałość. A
wszystko to za sprawą jednego odważnika, którego wygląd w jakimś stopniu
przenosi nas w świat dzieciństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz