Ostatnio,
mając nadmiar wolnego czasu, (sesja zdana, wakacje się kłaniają) przemyślałam
kilka rzeczy. Skupie się na jednej. Jedynej. Istotnej z mojego punktu widzenia.
Mianowicie, ludzie mnie męczą. Serio. Po całodziennym biegu pomiędzy
przystankami autobusowymi, siłownią, a uczelnią tego jednego jestem pewna.
Wykańczają mnie psychicznie i fizycznie. Po dwunastu godzinach spędzonych na
mieście, jedynym czego pragnę oprócz masła orzechowego to wejść do mieszkania,
wziąć długi, gorący prysznic i położyć się w łóżku czytając ulubioną książkę.
Lubię czytać. Nie jestem statystycznym Polakiem, jak powiada nazwa jednego z
facebookowych fanpage'ów.
Cenie sobie
wiele rzeczy robić sama. Gotować. Wracać autobusem. Słuchać muzyki. Oglądać
seriale, marnując przy tym kolejne minuty. Ludzie pożerają moją energie i chęć
do życia. Co nie znaczy, że jestem mało towarzyska. Lubię rozmawiać z ludźmi na
których mi zależy. Spędzać z nimi odrobinę mojego czasu. Chodzić z przyjaciółką
na kawę. Ze znajomymi do klubów. Kocham to wszystko niemalże tak samo, więc
gdzie jest problem?
Być samą, a
samotną to dwa odrębne stany. Być samą i niezależną przez pewien okres w ciągu
dwudziestu czterech godzin jest dobrze. Mam czas na wyciszenie i poukładanie
sobie spraw w głowie. Czas na swój rozwój. Kilkadziesiąt tysięcy sekund na
uspokojenie myśli i zaplanowanie każdego kolejnego dnia. Nie muszę nic mówić.
Dobrze wyglądać czy przestrzegać zasad dobrego wychowania. Bo jestem tylko ja i
cztery ściany o kolorze beżowym, a może i jasnożółtym, zwał jak zwał. Są moje
cytaty porozwieszane na ścianach i lustro przy drzwiach. Tyle. Czuję się dobrze
sama ze sobą, w końcu najlepiej bawię się w swoim towarzystwie.
Być samotną
jest źle. Kiedyś myliłam te dwa pojęcia i wierzyłam, że oznaczają to samo.
Zastanawiałam się, jak to możliwe, że tak bardzo lubię być sama, a jednak kogoś
mi brakuje. Człowiek potrzebuje drugiego człowieka. Kogoś kto wysłucha jego
zmartwień i kłopotów. Zrobi herbatę po ciężkim dniu. Przygotuje obiad gdy Ty
żyjesz w biegu. Czasami poogląda z Tobą film lub przejdzie się do restauracji.
Samotność to zerwanie więzi emocjonalnych. To usunięcie się ze świata. Możesz
kochać być samą tylko do momentu gdy cały czas masz kogoś. Kogokolwiek komu
ufasz i kto przejmuje się Twoim losem. A Ty sama jesteś tego świadoma, że komuś
na Tobie zależy.
Nigdy nie
wmawiaj sobie, że chcesz samotności. Człowiek jej nie potrzebuje. Kobietom
potrzebna jest świadomość, że są bezpieczne i mają komu ufać. Tak samo jak
mężczyznom to, że zyskują aprobatę i zainteresowanie. Jesteśmy jak dwa
przeciwległe bieguny, o innych znakach, które łączą się tworząc
wspólną całość. Odpoczynek od towarzystwa to zupełnie coś innego niż brak
głębszych relacji z ludźmi. Warto mieć przyjaciół i z nimi pić kaloryczne kawy
z masą bitej śmietany i syropów niż w samotności pochłaniać wielkimi łyżkami
masło orzechowe. W końcu lepiej mieć zbiorowe wyrzuty sumienia z powodu kalorii
niż być samiutkim z otaczającym zewsząd złem w postaci białego cukru i tłuszczy
trans. Ot co, to sama prawda!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz