W ostatnich
dniach słońce przypiekało niczym rozgrzany piekarnik piekący wysokokaloryczną
szarlotkę. Nie narzekam, broń borze liściasty. W styczniu będzie mi tego, jak i
Wam, brakować. Ale w całej swej mądrości, którą zdobyłam na przestrzeni swych
krótkich dwudziestu dwóch lat postanowiłam czytać książkę na zewnątrz. Leżąc. W
stroju kąpielowym vel. bikini. Książka, jak książka bardzo przyjazna. Ale
skutki przebywania na słońcu już mniej. Moja skóra mająca mieć odcień ciemnej,
dziewięćdziesięcioprocentowej czekolady została burakiem ćwikłowym, dosłownie.
Teraz tylko czekam aż przestanie mnie piec, a ja na powrót wskoczę w
ulubione szorty. Na razie pozostanę przy długiej spódnicy, również w kolorze
czerwonym. Trzeba być zawsze stylowym, nawet w ekstremalnych warunkach.
A teraz chcę
abyś posłuchała kilka rad, które mam do zaprezentowania. Są one tak osobiste i
mało obiektywne, że możesz je stosować ale nie musisz. Wybór należy do Ciebie.
Może zdążę kogoś uchronić od kąpieli w kefirze czy zsiadłym mleku. Wyginania
się w pozycje znane tylko zawodowym gimnastyczkom w celu posmarowania sobie
maścią pleców. No, chyba, że masz kogoś kto zrobi to za Ciebie. Świetny sposób
na spędzanie wolnego czasu. Polecam również kąpiele w letniej wodzie i przykładanie
sobie lodu na krwistoczerwone miejsca. Nie wiem czy zwalcza, ale pomaga.
Uśmierza ból na te kilka minut, po czym lód topnieje, a Ty jesteś nie dość, że
obolała to mokra. Never mind, nie chcesz tego przeżywać.
Oto najczęstsze
błędy, doprowadzające do tego, że moja skóra niemalże o kolorze porcelany
pokrywa się zaczerwienieniami rodem z krwawych scen horroru.
1. Jestem leniwa. Na półce stoją
ładnie poukładane kremy z filtrami, ale jakimś cudem wychodząc na zewnątrz nie
chce mi się nimi smarować. Będę przecież tłusta i lepiąca, czym zwołam rzesze krwiożerczych much.
2. Wmawiam sobie, że idę tylko
na chwilę. Wiesz, odchodzę od laptopa, zaczerpnąć świeżego powietrza, tylko na
5 minutek. Rozkładam koc, z pięciu minutek robi się dziewięćdziesiąt. Smutne,
ale prawdziwe.
3. Nie zwracam uwagi na piekące
słońce, bo coś zajmuje moją uwagę. Najczęściej książki, które wciągając mnie w
swój świat, nie pozwalają abym zwracała uwagę na cokolwiek innego. Przykładowo,
na słońce, które dobiera się z rozkoszą do mojej skóry.
4. Wychodzę na zewnątrz w
południe. Wtedy promienie są najsilniejsze. Za oparzenia odpowiadają promienie
z zakresu UVB, jednak śmiem twierdzić, że UVA w południe jest najsilniejsze,
jak i najdłuższe.
5. Zasypiam na słońcu. Dobrze,
że pamiętam o zasłonięciu sobie czymś głowy. O tym też pamiętajcie. Zasypiam
rzadko, jednak włączając audiobook'a dzieje się to często. Chociaż głos
czytającego byłby pełen pasji i dykcji, którą warto podziwiać, nie potrafię się
na tym skupić więcej niż dwadzieścia minut.
To tyle
złotych rad, ode mnie, dla Was. Nie popełniajcie tego błędu, jest on tak samo
karalny jak zjedzenie słoika masła orzechowego w ciągu jednego dnia. Smarujcie
się kremami z filtrami, zdobywajcie opaleniznę w kolorze czekolady i trzymajcie
się cieplutko! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz