Dokładnie 28 marca,
postanowiłam przerzucić się z domowej siłowni na krakowską. Mianowicie, na
Fitness Platinium. Byłam niepewna tego co tam zobaczę i czego doświadczę.
Bardzo długo zastanawiałam się czy tam iść, bo jednak dom, pokój, podłoga,
ściany, różowe handelki to moja rzeczywistość. Moje miejsce na ziemi. Do
czytania, spania, jedzenia, pisania i ćwiczenia. Ale dobra, pomyślałam, czas
dorosnąć. Opuścić swe gniazdko i ruszyć w nieznane. Zebrałam w sobie całe
pokłady odwagi i tak też zrobiłam.
W Platinium pierwsze
wejście macie za darmo. Możecie pooglądać, poćwiczyć, zapisać się na zajęcia.
Ja uczęszczałam na to znajdujące się nieopodal Ronda Mogilskiego. Wchodząc tam
pierwszy raz, dorwała mnie bardzo sympatyczna, pełna energii dziewczyna,
zajmująca się reklamą. Na wstępie wszystko zostaje Ci wytłumaczone. Te lepsze i
gorsze strony. Co bardzo mi się spodobało. Mój pierwszy raz odbył się na trampolinach.
I był cudowny. Wybrałam takie, a nie inne zajęcie, bo moją wielką miłością jest
trening cardio. A po nim byłam wniebowzięta. Cała mokra, pełna radości i z
poczuciem spełnienia. Same ćwiczenia na trampolinach, nie obciążają stawów.
Możecie na nich skakać dowolną liczbę godzin, aż padniecie ze zmęczenia. To
było pierwsze wrażenie. Najlepsze. Skłoniło mnie do tego, aby zajrzeć tam
jeszcze kilka razy.
Za każdym razem było
podobnie. Prowadzące są pełne energii, a ja nawet po pilatesie odczuwałam takie
zakwasy, których nie miewałam po najcięższych treningach, które wykonywałam w
swym gnieździe sama. Przeszłam tam od najlżejszych ćwiczeń, po których czułam
się lekko jak baletnica do tych najcięższych, po których czułam się jakbym
przerzuciła tony węgla. Prowadzące starają się mieć indywidualne podejście do
każdego, o ile to możliwe. Pomagają, tłumaczą, wskazują na właściwą postawę
ciała. Nie tylko wykonują swoją pracę lecz również starają się rozmawiać.
Żartują, śmieją się i sprawiają, że cała atmosfera jest bardzo przyjazna.
Najśmieszniejszymi sytuacjami jakie mi się zdarzyły, było zapytanie mnie, czy
może potrzymać mi włosy przy ćwiczeniach z gumami, bo niesamowicie mi się w nich
plątały oraz pytanie czy przyszłam z Heinekenem na zajęcie, ponieważ miałam
zieloną butelkę wody mineralnej Cisowianka, która przywodzi na myśl ten oto
trunek. Same treningi, jak już wspomniałam są skuteczne i ciekawe. Możecie
ćwiczyć na bosu, z piłkami, stepem, hantlami. Czasami przychodzicie na niby
zwykłe ćwiczenia, które okazują się wielką niespodzianką. Nigdy do końca nie
wiecie, co Was tam spotka.
Jeżeli zajęcia były lekkie,
szłam po nich na siłownię. Do strefy cardio. Możesz tam biegać, skakać,
wchodzić po ruchomych schodach, jeździć na rowerku. Jest strefa dla kobiet i
sauna. A wszystko to mieści się w jednym karnecie. Niestety, nie opowiem nic o sztangach,
bo to dla mnie odległy temat. Sami tam mężczyźni. Ale patrząc na ich postury,
musi być to równie skuteczne.
Czy żałuje, że odważyłam
się na ten krok? Nie. Opuściłam swoje gniazko i rozpoczęłam przygodę. W ciągu
tych krótkich 30 dni, nauczyłam się posługiwać gumami na Body Shape, polepszyłam
swoje zdolności taneczne na Zumbie i Stepie, oraz podnosiłam ciężary na
Kettlebell. Wszystkie zajęcie wspominam bardzo mile. Niemile jedynie zakwasy po
nich. Ale przecież ból mija, piękno zostaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz