O alkoholu z dietetycznego punktu widzenia

piątek, 17 kwietnia 2015

      Pogoda coraz bardziej sprzyja imprezom. Wychodzeniu ze znajomymi. Wspólnym przesiadywaniu nad jeziorem. Biwakowaniu. Grillowaniu. Co za tym idzie spożywaniu alkoholu. Może nie są to drastycznie wielkie ilości, ale kto nie lubi piwka wypitego na łonie natury? Wina do posiłku. Pora roku nas rozpieszcza. Chcemy mieć bogate życie towarzyskie, a przy tym uzyskać szczupłą sylwetkę. Misja bikini trwa. Łąki zostaną zamienione na oświetlone promieniami słonecznymi plaże. Już niebawem. Tylko kilka miesięcy. A więc porankami chodzisz na siłownie i wylewasz tam siódme poty. Wieczorami wychodzisz ze znajomymi i nadrabiasz spalone kalorie pitym alkoholem. Jest to dylemat niemalże każdej osoby prowadzącej taki tryb życia. Z jednej strony chcesz się zdrowo odżywiać, z drugiej myślisz sobie, że życie jest tylko jedno i należy z niego korzystać. I nikt nikogo nie powinien za to obwiniać. Ty siebie też nie. 



Podczas spożywania alkoholu pamiętaj przede wszystkim o jego negatywnych skutkach. Na każdym polu. Nie ważne czy spalasz tłuszcz czy zwiększasz objętość mięśni. Trunki działają źle na obie te diety. Jednak zaskakującym faktem jest to, że alkohol szkodzi bardziej osobom chcącym uzyskać znaczący przyrost tkanki mięśniowej. Nie tyle alkohol co pojawiający się po nim kac. Jest jak cichy morderca naszych mięśni. Nie widzisz go, nie słyszysz, winisz za całe zło kogoś innego, a na końcu okazuje się, że to on jest najbardziej zgubny. Jeżeli zadajesz sobie pytanie dlaczego, to odpowiedź jest bardzo prosta. Na drugi dzień funkcjonujemy jak zombi, nie przejmujemy się kalorycznością i jakością jedzenia. Śpimy do południa. Jesteśmy zmęczeni. Nasz organizm przez cały ten czas walczy z niewidzialnym wrogiem. Zamiast zająć się poważniejszymi sprawami. Jak synteza składników odżywczych z pożywienia. Jest on tak skupiony na usuwaniu toksyn, że nie widzi ile nagromadziło się w naszym organizmie dobroci. A nasze mięśnie potrzebują białka. Tłuszczów. Węglowodanów. Bez tego umierają. Rozpadają się. Nie wzrastają. 

Alkohol powoduje wzrost w organizmie kortyzolu, który nie jest przyjacielem mięśni. A raczej ich zaciekłym wrogiem. Napoje wyskokowe obniżają poziom testosteronu. Ich sprzymierzeńca. Osłabiają go. Wbijają mu nóż prosto w plecy. Ale nie jest on łatwy do pokonania. Trzeba naprawdę mocno zakrapianej imprezy, aby jego poziom uległ widocznej zmianie. Małe porcje alkoholu nie szkodzą. Nie zabijają. Lekko chwieją tylko naszą równowagą. Na dodatek alkohol odwadnia. Nerki starają się go pozbyć, filtrując i filtrując płyny, które wydalamy. Po dużym spożyciu, możemy nabawić się drastycznego odwodnienia. A woda to podstawowy składnik zdrowego odżywiania. Nie żaden dodatek do niego. 

Dla osób odchudzających się czy będących na redukcji, alkohol jest trochę łaskawszy. Ostatnie badanie dowiodły, że nie sprzyja przybieraniu na wadze. Nie wiadomo nawet czy jest w jakikolwiek sposób przyswajany. Istnieje możliwość, że cały sztab w postaci naszych organów od razu bierze się do pracy aby go usunąć. Jednak podczas redukcji najważniejsze jest liczenie kalorii, gdyż taką dietę się wybrało. Po tej wiadomości nie możecie iść do pubu ze znajomymi i wypić haustem dzbanka piwa. W końcu wolno. Niestety, nie wolno. Napoje wyskokowe i kalorie w nich zawarte lepiej zamieniać na coś bardziej wartościowego. Ale od czasu do czasu można. Nie codziennie. I nie pić hektolitrami. Ale kieliszek wina, butelkę piwa wieczorem, maksymalnie dwa razy w tygodniu, nie zrujnuje naszej diety. Przypomnę, że alkohol zaburza funkcjonowanie ośrodka głodu. Organizm zaczyna domagać się pożywienia w postaci cukrów. Więc jemy. Tu chipsy. Tam paluszki, ciastka. Generalnie, z moich obserwacji wynika, że ciągłe podjadanie połączone z piciem alkoholu doprowadza do pojawiania się niepotrzebnych kilogramów. 

A tutaj podaję kaloryczność wybranych alkoholi. W końcu przy diecie redukcyjnej to one są najważniejsze. I nie warto z nimi przesadzać. 

Piwo ciemne (0,3 l) – 250 kcal
Piwo jasne (0,3 l) – 230 kcal
Wino białe wytrawne (1 kieliszek) – 80 kcal
Wino białe słodkie (1 kieliszek) – 110 kcal
Wino czerwone wytrawne (1 kieliszek) – 80 kcal
Wino czerwone słodkie (1 kieliszek) – 115 kcal
Wódka czysta (1 kieliszek) – 60 kcal

Jednak jeżeli wypijecie o jedno piwo za dużo czy nawet dwa, nie obwiniajcie się. Nie rezygnujcie ze wszystkiego w imię diety. Drobne przyjemności też są pożądane. Sprawiają, że cieszymy się z życia. Bo jak cieszyć się z pięknej sylwetki bez możności jedzenia tego czego się lubi? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz