Z pamiętnika filozofa: żyjesz czy tylko istniejesz?

sobota, 16 maja 2015

       Życie to śmieszne pojęcie. Mnie śmieszy. Każdy z nas żyje. Każdy po swojemu. Ale tak naprawdę czym ono jest? I dlaczego tak bardzo różni się od istnienia? Przypuszczam, że filozofowie w Grecji już rozmyślali o tym pijąc wino i zajadając się słodkimi niczym biały cukier figami. Jednak mało kto odkrył sens tych słów. Jeżeli chcesz dowiedzieć się o nim, czytaj tekst. Jeżeli nie chcesz wiedzieć, też przeczytaj, co tam, to tylko około stu dwudziestu sekund Twojego życia.

A teraz serio. Mało kto żyje. Tak naprawdę. Zazwyczaj ludzie narzekają. Ja narzekam. Na wszystko. Zawsze. Codziennie. Ale staram się zmieniać. Nie chce mieć na starość zmarszczek od wiecznego stresu. Stresu spowodowanego nie wiadomo czym i nie wiadomo dlaczego. Nie mam żadnych deadlinów, niedotrzymanych terminów czy problemów. Wszystko realizuję na bieżąco, a nadal mam to denerwujące poczucie zapominania o czymś ważnym. Chociażbym o wszystkim pamiętała i wszystkie swoje myśli zapisywała na jaskrawozielonych, samoprzylepnych karteczkach przywieszanych w centralnej części ściany. Jednak żyję. Uważam, że to robię. Mam hobby. Wierzę w spełnianie marzeń. W sens słuchania muzyki o dwudziestej czwartej. W tych kilka godzin poświęconych na sen. W pisanie. Kocham to, co robię. Często marnuję czas na nic. Ale nie lubię nieróbstwa. Uwielbiam jak się dużo dzieje, lubię mówić, mówić i jeszcze raz mówić. Z wad tworzę zalety. Próbuję, upadam, ale żyję. Realizuję się.

To zasadnicza różnica między istnieniem, a życiem. Jeżeli masz marzenia i dążysz do ich spełnienia całą swoją siłą to życie. Jeżeli nie znosisz tego co robisz, a wykonujesz to mechanicznie i z konieczności to istnienie. Znajdź w nim choć krótką chwilę na uśmiech czy coś tak drobnego jak jedzenia masła orzechowego o poranku. Na coś co sprawia Ci przyjemność. Po prostu. Nie pozwól być sobie robotem, robiącym wszystko mechanicznie. Wprowadź zmiany, w końcu jest wiosna. Wszystko możesz, nic nie musisz!

Jak żyć i czerpać z życia satysfakcję? Mój sposób jest prosty. Spisz listę rzeczy które Cie cieszą i dzięki nim się uśmiechasz. Ja uwielbiam sport, gotować, chodzić na zakupy, słuchać muzyki, czytać książki i jeść masło orzechowe. Przeznacz na to kilka godzin z całego swojego tygodnia. Znajdź czas dla siebie. Nie marnuj go. Każda chwila szczęścia jest cenna niczym najnowszy iPhone lub kolczyki z brylantami. Każda to jedna sztabka złota. Naucz się kochać siebie i swoje zainteresowania. Nie wmawiaj sobie, że chcesz być taka i owaka. To bez sensu. Popatrz w lustro, uwierz w siebie, w swoje marzenia i zacznij żyć. Zacznij realizować plan, jaki masz na siebie. Nie ważne jak ciężkie Ci się to wydaje, każdego kolejnego dnia będzie lżej. Tylko przyglądaj się sobie, nie innym.

Mam nadzieje, że choć w połowie odpowiedziałam na to jakże nurtujące pytanie. Idźcie, motywujcie się i realizujcie. Jeżeli coś nie pójdzie po Waszej myśli i upadniecie to podnoście się szybko. Życie jest za krótkie aby robić coś czego się nie lubi. Żyj, a nie tylko istniej, to najważniejsze. 

2 komentarze:

  1. Bardzo interesujący post. Może nie w pełni jestem w stanie go zrozumieć, bo mam dopiero 21 lat, ale podobnie jak Ty nie lubię bezczynności. Moi znajomi czasem śmieją sie z tego, że jestem takim społecznikiem, ale ja to lubię. Pomaganie innym sprawai mi radość, po prostu wtedy czuję, że żyję. często słyszę od moich kumpli, że jestem nieogarnięty i pewnie mają rację, bo nie da się w pełni w moim życiu wszystkiego zaplanować, kiedy akurat ktoś mi przypomni ,że był projekt do zorbienia.Kolejny dzień mam wolny i o 23 wieczorem odstaje wiadomośc, czy mógłbym jechać do podopieczneog fundacji. Skoro i tak nie mam nic lepszego do roboty to czemu nie ? Lubię swoje życie, często w biegu, ale tak chyba jest lepiej, bo przynajmniej nie zmarnuję czasu na siedzenie na fejsie przez pół dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tylko 22 więc niewiele więcej od Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń